Muzyka Filmowa w Filharmonii Śląskiej

Pierwszy raz odwiedziłem Filharmonię Śląską. 

Sala koncertowa jest bardzo klimatyczna, a towarzyszące jej pomarańczowe i niebieskie oświetlenie dodaje kameralnego nastroju. 

Podczas koncertu siedziałem na balkonie. Miałem bardzo dobry widok na orkiestrę i dyrygenta oraz hologramy, które pojawiły się w kilku momentach. Ta technologia została oparta o zawieszoną na suficie dymiarkę, której dym opadał pionowo na parkiet oraz obraz z projektora przenikający zasłonę dymną - to na niej wyświetlała się projekcja, np. pianisty lub skrzypka. Efekt robił wrażenie i pasował to kameralnej otoczki koncertu.

Piotr Pławner dyrygował i grał na skrzypcach, a towarzyszyła mu Śląska Orkiestra Kameralna. Wszyscy dali znakomity koncert. 

Wydarzenie rozpoczęła słynna suita z filmu Lista Schindlera (muzyka John Williams) w reżyserii Stevena Spielberga. Bardzo emocjonalna melodia. Potem orkiestra wzięła na warsztat muzykę z filmów West Side Story (muzyka Leonard Bernstein) i Czarnoksiężnik z Krainy Oz (muzyka Harold Arlen) z kultowym utworem "Over the Rainbow".

Z klasyki przeskoczyliśmy do bardziej współczesnych czasów. Orkiestra zagrała temat z widowiska filmowego Pearl Harbor (muzyka Hans Zimmer) oraz temat z filmu Requiem dla snu (muzyka Clint Mansell). Mroczny i brutalny utwór "Lux Aeterna" nadał odpowiedniej głębi całemu wydarzeniu. Świetne wykonanie, w którym po raz pierwszy pojawił się hologram w postaci pianisty.

W drugiej części koncertu, orkiestra rozkręciła się na dobre i dała czadu. Najpierw energicznie zagrała suitę z musicalu Skrzypek na dachu (muzyka Jerry Bock i słynna piosenka "Gdybym był bogaczem"), a w kolejnych minutach płynnie przeszła do kompozycji Ennio Morricone z epickiego arcydzieła Sergio Leone pt. Pewnego razu na Dzikiem Zachodzie. "Man with a Harmonica", "Farewell to Cheyenne" i suita "Once Upon a Time in the West" zostały fenomenalnie wykonane i stały się taką wisienką na torcie całego koncertu. Szczególnie ucieszyły mnie leniwe dźwięki "Farewell to Cheyenne" - skrzypce bez smyczka, lekka melodia i drobne pociągnięcia palcami po strunach oraz gwizdanie.

W finale usłyszeliśmy jeszcze temat z filmu Misja (muzyka Ennio Morricone) oraz "Moon river" ze Śniadania u Tiffany'ego (muzyka Henry Mancini). Na bis powróciły melodie z Pewnego razu na Dzikiem Zachodzie.

Na koniec dodam, że warto odwiedzić Filharmonię Śląską i zapoznać się z ich ofertą. Sam zamierzam wrócić na inne koncerty - już nie z muzyki filmowej, a klasycznej.

Filharmonia Śląska - LINK


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz