Himalaje z pierwszej ręki... Spotkanie z Krzysztofem Wielickim

Nie chodzę po górach i nie uprawiam wspinaczki wysokogórskiej, ale od bardzo dawna interesuję się tematyką górską i himalaizmem - chociaż rok temu byłem na Kasprowym Wierchu i podczas zejścia udało mi się zrobić kilka pięknych zdjęć. Czytałem sporo książek, a szczególnie te opisujące dokonania Jerzego Kukuczki. Lubię filmy o wspinaczce, jak: K2 z 1991 roku, Jurek z 2014 roku, Na krawędzi z 1993 roku, Granice wytrzymałości z 2000 roku, Everest z 2015 roku, Free Solo: ekstremalna wspinaczka z 2018 roku. Także troszkę "liznąłem" temat od strony czysto literacko-filmowej. 

Ucieszyłem się, że do Wodzisławskiej Biblioteki zawita absolutna legenda światowego himalaizmu i alpinizmu, czyli Krzysztof Wielicki. Od razu zrobiłem sobie wolne w harmonogramie pracy i zdobyłem wejściówkę na to spotkanie. Miejsc było sporo, a chętnych jeszcze więcej. Kto pierwszy ten lepszy - trzeba śledzić wydarzenia kulturalne we własnym mieście i wtedy nie ma się problemu ze zdobyciem wejściówki.

Krzysztof Wielicki to drugi polak, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum (pierwszym był wspomniany już Jerzy Kukuczka). Jest jednym z "lodowych" wojowników, jak nazywają polskich himalaistów zagraniczni zdobywcy gór. Polacy mają najwięcej pierwszych wejść zimowych na ośmiotysięczniki - większość zdobyli w latach 80. XX wieku, ale również zdobywali je po roku 2000. To nasi rodacy pokazali światu, że można wejść zimą na najwyższe szczyty świata. Wielicki, jako pierwszy na świecie wszedł zimą na Mount Everest w 1980 roku (razem z Leszkiem Cichym), Kanczendzongę w 1986 roku (razem z Kukuczką), Lhotse w 1988 roku (solo). 

Niesamowite, że ten drobny i szczuplutki mężczyzna dokonał takich wielkich wyczynów w najwyższych górach świata. Musi posiadać żelazny organizm, który jest genetycznie przystosowany do wysokogórskich przygód. Na spotkaniu zdradził, że nigdy nie musiał się jakoś specjalnie przygotowywać fizycznie do kolejnych wypraw. 

Wydarzenie miało charakter kameralny, ale opowieść Krzysztofa Wielickiego była epicka, emocjonalna i niezwykle angażująca. Himalaista miał przygotowaną prezentację złożoną ze zdjęć i filmów archiwalnych z wypraw. Zebrana publiczność dowiedziała się sporo o najważniejszych wyprawach, w których brał udział oraz szczegółowe fragmenty ze zdobycia Korony Himalajów i Karakorum. Anegdoty zawierały sporo humoru, ale i dużą dawkę wzruszeń. 

Krzysztof Wielicki to przede wszystkim skromny i uprzejmy gość. Cały czas podkreślał, że dane mu było być częścią wspaniałej grupy alpinistów z Polski, która ukształtowała się już w latach 70. XX wieku, a rozkwit dokonań wielu z nich przypadł na cudowne lata 80. XX wieku, które były pasmem sukcesów, ale i tragicznych porażek. Sam siebie nazwał "Lucky Man", bo jako jeden z nielicznych wciąż żyje, a wielu jego przyjaciół spoczęło na zawsze w górach. Nie przypisywał sobie zasług i przy każdej możliwej okazji zwracał uwagę na to, jak ważny był w owych czasach zespół i więzi między uczestnikami wypraw. Wanda Rutkiewicz i Jerzy Kukuczka to w jego mniemaniu są prawdziwe legendy himalaizmu, a nie on. Ochoczo odpowiadał na pytania, a szczególnie na te, które zadawały mu dzieci, co wprowadziło sporo humoru.

Jeśli chodzi o himalaizm, w którym mamy przeogromne sukcesy to aktualnie możemy śledzić poczynania kobiet. Dorota Rasińska-Samoćko, jako pierwsza Polka zdobyła szczyty wszystkich ośmiotysięczników w 2024 roku. Trzy pierwsze wejścia należą do naszych Pań: Wanda Rutkiewicz zdobyła w 1986 roku K2, Krystyna Palmowska zdobyła w 1983 roku Braod Peak, Halina Krüger-Syrokomska i Anna Okopińska zdobyły w 1975 roku Gaszerbrum II. Pozostaje walka o pierwsze wejścia zimowe, a tych zostało jeszcze sporo, bo aż dwanaście ośmiotysięczników czeka na pierwsze zdobywczynie. Być może powstanie kolektyw kobiet, które zaczną walkę o zimowe wejścia, jak kiedyś panowie i staną się "lodowymi" wojowniczkami? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz